środa, 26 marca 2014

Dzień 2. Tylko dla dorosłych

Zachodnia Polska. Karpacz. Piątek 11 lipca, godz. 15:40.

- A wiesz, że wybrałem wczoraj dolny materac? – odzywam się nagle.
- Tak też myślałam.
Siedzimy na krawężniku przy stacji benzynowej, zmęczeni, ale i dumni, w końcu dwie godziny temu wspólnie udało nam się zdobyć  Śnieżkę.  Lada chwila ma się tu pojawić Zuzi mama, by nas stąd zabrać z powrotem do Jeleniej Góry.
- To znaczy, że nie jesteś już dzieckiem, bo gdybyś nim był, wybrałbyś górny, dzieci zawsze tak robią.
Chyba coś w tym jest, bo rzeczywiście jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu, gdybym miał wybierać, który poziom wybrać nocując w piętrowym łóżku, jednak wolałbym się wspiąć po tej drabince. Może faktycznie się zestarzałem…
- Wygląda na to, że odkryłaś odwieczny problem – Jeszcze chłopiec, czy już mężczyzna? Będzie nobel!
Śmiejemy się tak głośno, że gdyby ktoś na teraz zobaczył i usłyszał, pomyślałby, że zwariowaliśmy. Szukamy w swoich głowach kolejnych przykładów:
- Mam! Frytki! Dzieci jedzą je palcami, a dorośli widelcem.
- Niezłe, niezłe, całkiem niezłe – przyznaję – Ale ja mam lepsze: dorośli czekoladę gryzą, a dzieci roztapiają ją sobie w ustach.
Mija kilka kolejnych minut, w trakcie których nikt z nas niczego nowego nie wymyśla, dlatego dajemy już sobie z tym spokój. Ale swoją drogą, temat jest ciekawy, zastanawiam się w duchu, kim ja tak naprawdę jestem, dzieckiem na pewno już nie, ale czy już mężczyzną?
- Wiesz kiedy po raz pierwszy w życiu poczułem się naprawdę staro i dorosło? Nie wtedy, gdy dostałem do ręki dowód osobisty, bo to niczego tak naprawdę we mnie nie zmieniało, ten mały kartonik w portfelu, i tak następnego dnia musiałem iść rano do szkoły. I nawet nie w tym czasie, gdy musiałem wybrać kierunek studiów.
- No to kiedy?
- Wtedy, gdy jeden czterolatek, syn moich sąsiadów, powiedział mi kiedyś „dzień dobry”.
Po usłyszeniu tych słów, Zuzia milknie w tajemniczy sposób, a gdy już ma otwierać usta, by coś odpowiedzieć, na parking wjeżdża samochód jej mamy. W końcu. Oboje padamy z nóg i o niczym innym teraz nie marzymy, jak tylko o porządnej kolacji.
Gdy będąc już w środku, zapinamy pasy, Zuzia nagle odwraca się do mnie z przedniego siedzenia i uśmiechając się mówi:
- Wiesz, kiedy przestajesz być dzieckiem? Gdy ci się tyłek nie mieści w huśtawce.


2 komentarze:

  1. Zakończenie mnie totalnie rozbawiło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe spostrzeżenia na temat chwili, kiedy człowiek staje się dorosły:)

    OdpowiedzUsuń