wtorek, 7 października 2014

Dzień 24. Iz 55, 1-2

Zachodnia Norwegia. Haugesund. Niedziela, 3 sierpnia. Godz. 9:25

- Przyjadę po was, gdy skończy się nabożeństwo.
A potem wsiada do samochodu i odjeżdża, a my z Marcinem wchodzimy do środka. Kościół jest bardzo mały i skromnie urządzony – surowe wnętrze, niemal zupełnie nagie, białe ściany, ozdobione jedynie kilkunastoma obrazami przedstawiającymi kolejne stacje drogi krzyżowej i tylko mur okalający prezbiterium wypełnia wielki fresk, z na nim ludzie wszelkiej maści i wieku oddający pokłon Jezusowi. Siadamy w jednej z pierwszych ławek, tuż obok figury Matki Bożej.
Za moment zacznie się Eucharystia, dla mnie szczególna i wyjątkowa, bo sprawowana nie w języku czeskim, duńskim, wietnamskim ani nawet norweskim, jak to miało miało miejsce ostatnimi razy, ale w mojej rodzimej polskiej mowie. To doprawdy niezwykłe, że spotyka mnie tu coś takiego. Nagły dreszcz zniecierpliwienia i ekscytacji nie pozwala mi usiedzieć spokojnie na swoim miejscu, nie mogę się już doczekać, aby usłyszeć pierwsze słowa kapłana.

- Pan z wami
 „I z duchem twoim” – odpowiada zgodnie chór wiernych, a wśród nich mój donośny głos, który nigdy wcześniej w tak zdecydowany i radosny sposób nie wypowiadał tych słów. Coś, co dawniej wydawało się tak oczywiste, teraz jest czymś absolutnie niesamowitym, jakby ów obojętny rytuał stał się nagle czymś w rodzaju mistycznej inicjacji.
Słucham kolejnych słów duchownego z przedziwnym skupieniem i zachwytem kogoś, kto po raz pierwszy w życiu uczestniczy we Mszy Świętej. Ach, jak ja uwielbiam ten polski język…!
Wszyscy siadają, kiedy lektor zbliża się do pulpitu. Jego długa, biała szata niemal styka się z posadzką. Bierze do ręki lekcjonarz i rozpoczyna następującymi słowami:
„Czytanie z księgi proroka Izajasza.

„O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody,
przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy!
Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy
i bez płacenia za wino i mleko!”

Serce doznaje nagłego poruszenia. Mam nieodparte wrażenie, jakby te słowa skierowane były wprost do mnie.

„Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki
i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw.”

Uśmiecham się dyskretnie i w jednej chwili ogarnia mnie tak wielki spokój, że aż muszę wziąć głęboki oddech. 
Msza Święta powoli się kończy, wierni zaczynają opuszczać świątynię i zewsząd słychać bardzo swojsko brzmiące rozmowy. Co za radość być tu teraz z nimi! Tuż przy drzwiach jest stolik, a na nim porozrzucane niedbale czasopisma w języku angielskim. „Love One Another”. Ciekawe, co to takiego? Przychodzi na myśl, by zabrać sobie jeden egzemplarz, będą miał przynajmniej co czytać w autobusie do Bergen. 
Tylko ile to kosztuje? Nigdzie ani ceny, ani nawet koszyka na ofiarę, mimo to biorę do ręki gazetę i nie będąc do końca pewien, czy nie popełniam kradzieży, chowam ją do kieszeni.
Hans już na nas czeka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz